Przejdź do głównej zawartości

Posty

Przechowaj mnie - DIY z okleiną z Lidla.

Przed świętami w ramach sprzątania postanowiłam zrobić dawno odkładane DIY. Kiedy nie miałam gdzie podziać szalików i rękawiczek z pomocą przyszedł karton po cukierkach z ulubionego dyskontu polaków:) Jak się okazało przy zakupie resztki cukierków można je sobie spakować do kartonika, choć kartonik to chyba mało trafne określenie.          Pudełko stało i czekało, a ja czekałam na odpowiednią folię do oklejenia. W końcu trafiłam na imitację białej deski. Nie chciało mi się bawić w oklejanie pudła tapetą - zbyt wiele zachodu. Bardzo fajny motyw zwłaszcza, że reszta pokoju jest jasna a szafka RTV z czarnego metalowego profilu. Poszło nawet gładko, folia (z Lidla) tnie się dobrze, łatwo przykleja. Nie jest niestety na tyle gruba aby niebieski deseń nie przebijał. Jeśli będziecie oklejać polecam wybrać grubszą okleinę albo pudełko bez wzorów.          Całość pracy: wymierzani...
Najnowsze posty

Zielono mi

Wiosna, cieplejszy wieje wiatr... Po ostatnim dość dużym przewartościowaniu doceniam drobne rzeczy coraz bardziej. Ciesze się już na wiosnę, słoneczko, ciepły wiatr, spacery w troszkę lepszej pogodzie, bieg wokół jeziora. Wiosną wszystko rodzi się do życia, więc i mój balkon powinien. Tegoroczną przygodę z balkonem zaczynam od cyprysa. Ostatnia wizyta w Ikea skończyła się zakupem kilku materiałów i przepięknego cyprysa. Niestety nasza pogoda nie skłania mnie do wyrzucenia go na balkon jeszcze, więc na chwilę obecną cyprys pilnuje wyjścia na balkon oswajając się ze swoim nowym otoczeniem. I tu czas na małą dygresję. Na starym mieszkaniu mieliśmy ogródek, zdecydowanie więcej metrów, ale.... ale wilgoć była niesamowita. Kwiat, który stoi obok cyprysa przez ponad dwa lata nie urósł wcale. Egzystował, ja podlewałam, on nie więdnął. A teraz!! Co za szok! Przeprowadziliśmy się rok temu. Dla mnie ten czas minął strasznie szybko, niepostrzeżenie, ale różnicę widać po moic...

WORK IT B****!

Korporacja. Korpo. Korpo Biurwy. Biurwa. Praca uszlachetnia, podobno. Pracę trzeba mieć, podobno. Pracę trzeba lubić, podobno. Pracą nie powinno się żyć, podobno. Co z tych stwierdzeń rzeczywiście jest prawdziwe? A jeśli nie prawdziwe to, które z nich jest prawdą? Albo które się do nas odnosi? Ponad rok temu zmieniłam pracę. Zrezygnowałam z pierwszej prawdziwej (nie dorywczej czy sezonowej, na czarno czy z doskoku) pracy. 4 i pół roku doświadczenia pozwoliło mi na zmianę firmy, na taką o której marzyłam i co lepsze w obszarze, o którym marzyłam. Nigdy nie miałam sprecyzowanych planów zawodowych. Nie pasuje do mnie stwierdzenie, że od zawsze chciałam zostać lekarzem, weterynarzem, kierowcą rajdowym, ekspedientką. Zawsze wiedziałam w czym jestem dobra, w czym sobie poradzę albo co lubię, ale nigdy nie było jedno konkretne marzenie. Nie byłam tak zdecydowana jak moja przyjaciółka Edyta. Ona od zawsze wiedziała, że będzie lekarzem, konkretnie dentystką. Ze mną było...

Remont starego pokoju cz. 1

W zeszłym roku udało nam się wyremontować mój stary pokój w domu rodziców na wsi. Temat był ciężki o tyle, że znów robiliśmy wszystko sami i tylko w weekendy. Niesamowicie ciężko jest pogodzić pracę w tygodniu na etacie w korpo i weekendowe robótki ręczne przy kuciu, gipsowaniu, gładziach, tapetach, listwach i Bóg jedyny wie czym jeszcze. Kocham dom na wsi. Kropka. Kocham, ale do ideału brakuje mu bardzo wiele. Krzywe ściany, tymczasowe rozwiązania, które już od ponad 20 lat funkcjonują (jakoś), drewniane posadzki, przypadkowe tapety, wystające rury, itp. Praca remontowa w takim domu uczy pokory. Nasze pokolenia przyzwyczajone są do lepszych bądź gorszych standardów deweloperskich, prostych kątów, gładzi, urządzania. Tymczasem w takich domach, które budowały się przy okazji życia, po trochu, zdobycznie, tym co było pod ręką nie można zaczynać od koncepcji dekoracji, wnętrza. Trzeba je najpierw dogłębnie poznać, odkryć każdą bolączkę, zrozumieć dlaczego gniazdko wypada, pod...

Kandyzowane owoce na święta - przygotowań czas start

Czas start! Świąteczne przygotowania czas zacząć. W zeszłym roku tyle się działo, że atmosferę świąt poczuliśmy dopiero 23 grudnia. W tym roku już w listopadzie myślami byłam przy świątecznych wianeczkach, pierniczkach, świeczkach, lampkach i choinkach. A zaczęło się bardzo niewinnie delegacją do Niemiec. To jeszcze nie był czas Weihnachtsmarktów, ale można już było kupić oblaty. Uwielbiam ten rodzaj pierniczków na podstawie z opłatka. Po wejściu do sklepu byłam już w innym świecie - ogarnęła mnie wszechobecna magia świąt. I choć po wyjściu (lżejsza o pieniążki, cięższa o całą siatkę pierniczków) trafiłam na nieprzystrojone jesienne ulice, to ten nastrój został ze mną do dziś.   Źródło Po powrocie do Polski nie pozostało mi nic innego jak powolutku uzewnętrzniać mój nastrój. Zaczęłam od kandyzowania skórki pomarańczowej i cytrynowej:) I właśnie teraz, opisując wam proces jej powstawania, sączę herbatkę z dodatkiem skórki cytrynowej:) W weekend liczę...