Pretty Little Liars
Sielankowe życie. To często jest tematem rodzinnych seriali, które pokazują nam życie, którego części chcielibyśmy mieć. Oczywiście zaczyna się pięknie, ale po koniec odcinak pilotażowego uderza grom i wszystko wali sie jak domek z kart.
Cała reszta odcinków, wszystkie sezony są o naprawianiu skutków tego " gromu z jasnego nieba". Oczywiście wszystko się komplikuje, ale te scenerie...
Głównie dla niego oglądałam Desperate Housewives, kiedy każdy chciał mieszkać w domu Bree, bo tam zawsze było posprzątane, czasem napić się z Susan, czy spektakularnie wrócić do kariery po urlopie macierzyńskim jak Lynette.
Oststnio moim takim właśnie serialem jest Pretty Little Liars.
Taki właśnie sielankowy serial idealnie nadaje się jako tło podczas prasowania. Nie posiadam telewizora, i w cale nie zamierzam go mieć (ilość głupich lub zakłamanych programów przechodzi moje pojęcie), ale laptop i seriale to jeden z moich sposobów na stres.
Nie pamiętam już dokładnie jak trafiłam na ten serial, ale musze powiedzieć, że momentami mnie zachwyca. Na początku modą, eh te stylizacje... Główne bohaterki na prawdę świetnie wyglądają, a że każda ma swój indywidualny styl każdy znajdzie coś dla siebie:)
Z czasem zaczęłam zauważać też wnętrza. Ostatnimi czasy przyjrzałam im się uważniej. Jest w nich kilka elementów, które chętnie kiedyś w przyszłości przeniosę do swojego domu. A niektóre chętnie już teraz zastosuję w mieszkaniu.
Sama architektura tych domów od razu na myśl przywodzi prawdziwe amerykańskie miasteczka.
Z resztą zobaczcie sami:
Wnętrza każdego z domów odpowiadają charakterom ich mieszkańców. Bogaty dom Specner ma wszystkie te detale, które powinien mieć dom wyzszych sfer. Urządzony ze smakiem, wszystkie detale do siebie pasują, tu i owdzie znajdziemy jakieś antyki, a całość nawiązuje do bogatych zasad i wartości jakie niesie ze sobą ta rodzina przez pokolenia.
Dom Emily określiłabym mianem przytulnego. Ma szystko co potrzeba, aby poczuć się błogo. Poduszki, pastelowe kolory, lampy i kwiaty. A patrząc na kuchnię od razu czujemy zapach szarlotki.
Aria woli styl niepoprawnej romantyczki z niezliczoną ilościa książek przy łózku, za to salon i kuchnia utrzymane są w ciemnych kolorach, głównie stawiając na drewno. Na myśl przywodzi domy i mieszkania profesorów akademickich Ivy League.
Zostaje jeszcze Hanna. To bardziej wytworny styl utrzymany w kolorach black&white. Obłednie świetne są schody prowadzące na piętro i przedsionek. Kuchnia cała w bieli na wysoki połysk sprawia wrażenie nieużywanej. Pokój głównej bohaterki to wariacja na temat białego z elementami różu. Nie dokońca mój styl, ale jest do niej idealnie dobrany.
Chętnei zapożyczę białe krzesełko z pokoju Emily. Juz mam nawet kandydata, ale jego przeróbka zajmie mi chwilę.
A schody u Hanna są obłędne!! Kiedyś na 100% będę takie miała :)
Do zobaczenia!
Witam! Mnie tez podobaja sie amerykanskie domki, przed tv czesto piszcze z zachwytu i wyobrazam sobie, jak sa urzadzone i jakby to bylo w nich mieszkac.. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńJa się strasznie zakochałam w takich stylizacjach. Lubię, rozumiem scandi, ale jednak ta Ameryka. Niedościgniona... A Hamptons - moja miłość.
Usuń