Kick off kolejnego posta rozpoczęłam w taniej sieciówce, którą znajdziecie wszędzie.
Szwędałam się bez celu po sklepach (mojego Ukochanego nie ma - delagacja), szukając niewiadomo czego. Przejrzałam chyba wszystkie buty, kosmetyki i nawet biżuterię. A na sam koniec z niechęci powrotu do pustego domu zaniosło mnie do KIK'a.
Niby tam nic nie ma ciekawego. Niby sieciówka, nic oryginalnego, każdy to ma. Ale zaczęłam bliżej oglądać i przyglądać się przedmiotom.
Kilka moich koleżanek uwielbia takie sklepy. Zmieniają wystrój raz na tydzień wyciągając z szaf kartony z dodatkami. Może jest w tym jakaś metoda?
A może nie? Dla mnie chodzi najpierw o duszę albo użyteczność. Wykonanie też musi być solidne. A w Kiku spośród tony różnych rzeczy wyszperałam to:

First Aid KIT - zamiast starego wysłużonego koszyczka. Wszystkie anty-histaminy, plastry i spray'e na komary już w nim wylądowały:) A mata na stół jest w tak neutralnym kolorze, że i w "mojej" nowej kuchni i na balkonie zda egzamin. Koszyczek już wylądował w kącie:) A w nim butelki z oliwą, olejem, octem i syropem. Od dawna chciałam je w czymś trzymać ale nie mogłam się zdecydować - ta bardzo rozsądna cenowo opcja w tej chwili.
Dywanik kupiłam na zalążek balkonu. W środę przychodzą panowie pomalować balustradę. Potem ruszam na podbój. Mam już nowe osłonki i stare lampiony.
Komentarze
Prześlij komentarz